piątek, 19 listopada 2010

Akcja na 6 - czyli udana integracja :D

Ostatnie kilka tygodni przyniosło nam całkiem sporo projektów (FOS, Wampiriada, Kompas, Dni BZWBK, Akademia NZS) oraz napływ świeżej krwi do organizacji- trochę się więc działo.
Po pracy zawsze przychodzi czas na odpoczynek, dlatego dział HR stanął na wysokości zadania i postanowił zaaranżować nam listopadowy piątek tak, by wszyscy mogli się poznać, no i przy okazji odreagować trudy pierwszych tygodni roku akademickiego oraz jesienną chandrę :]

Na początek czekały nas krótkie zajęcia w sali. Już od drzwi szok- dział HR ogarnął temat bardzo poważnie i przygotował śniadanie, wiedząc doskonale, że przeciętny student (taki jak ja), wstając rano nie ma czasu na przygotowanie sobie niczego pożywnego do zjedzenia... lub co gorsza nie ma nic w lodówce :D



Po posiłku rozegraliśmy kilka sławetnych już zabaw integracyjnych z podręczników: "1001 gier i zabaw czyli podstawy team buldingu" oraz "Jak zostać prezydentem Szczecina - czyli wprowadzenie do HRu". W czasie tych niewinnie wyglądających zajęć okazało się, że 90% członków NZSu to seryjni mordercy z nutą schizofreniczno-paranoidalną, z czego:
- 60% pasjonuje się uwodzeniem i obrabianie emrytek;
- 28% morduje w całej Polsce, a między miejscami zbrodni porusza się przy wykorzystaniu PKP;
- jeden facet jest zniewieściały i pali mentole by podrywać studentki;
- jedna osoba na miejscu zbrodni zostawia guziki w woreczku na dowody;
- jeden pasjonuje się hodowlą ryb za pieniądze UE;

Kolejne sprytne gry pokazały każdemu miejsce w szeregu i objawiły kilka talentów inżynierskich oraz podstawową polską umiejętność - kombinowanie :D

Po krótkim wstępie ruszyliśmy na pole bitwy, powszechnie wiadomo bowiem, że nic nie integruje tak jak wojna i możliwość dokopania znajomym :D
Uzbrojeni po zęby i ubrani w niemieckie mundury (paranoja...) zasypaliśmy swoje półautomaty amunicją i ruszyliśmy na pole bitwy, bitwy na kulki z farbą oczywiście.

Kilka rozegranych scenariuszy pokazało, że w każdym z nas drzemie dusza wojownika.
Męska część doskonale odnalazła się, wykorzystując swe nawyki rodem z Call of Duty, Panie natomiast postanowiły pokazać, że pojęcie "słabej płci" nie istnieje, dzielnie przeczołgiwały się okopami i przedzierały krzakami :]

Spore poruszeni wywołał scenariusz obrony burdelu, w którym zarząd wcielający się w role dziwek (pzdr Karol :D) i alfonsów, dzielnie odpierał ataki blisko 20 osobowej armii, która chciała odegrać się za wieczne marudzenie prezia i jego wice ;]
Burdel został jednak obroniony bo atakujący zignorowali filmy instruktażowe Rysia z Klanu i nie zastosowali jego magicznych technik. Tym sposobem cnota naszych dam luźnych obyczajów pozostała nietknięta, a przedterminowych wyborów nie będzie.

Po blisko 2,5 godz. zabawy, wszyscy razem udaliśmy się na lekki posiłek i obadaliśmy foteczki. Innymi słowy- miły koniec, miłego spotkania.
Afterparty to już inny temat.

FOTKI

Ze swoje strony chciałbym pogratulować solidnego ogarnięcia całego dnia, całej zaangażowanej grupie HR ;]

5 komentarzy:

  1. Działo się! Bawiło się! i alfonsi są słabi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny artykuł oddający to co tam się działo :D :D nic tylko czekać do kolejnych etapów integracji i wiosennego wyjazdu integracyjnego :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie było, wszystko mnie boli :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Było spoko i cel osiągnięty bo Monika na koniec wiedziała już, że jestem Michał a nie Maciej :D

    Ja mam tylko urocze czerwone kółka na udzie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Będziesz się dzieciom chwalił bliznami wojennymi :)

    Ogółem Lubię to ! xd

    OdpowiedzUsuń