czwartek, 4 marca 2010

Czy Rock in Rio w Poznaniu ma sens ?

Hej !

Zdecydowanie mamy ostatnio wielki boom na plenerowe festiwale muzyczne, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Glastonbury, Roskilde, Rock in Rio, Opener, ICoke, Selector, Woodstock....kto nie wie o czym mówię najprawdopodobniej żyje gdzieś w jaskini w Bieszczadach, albo jest totalnym muzycznym ignorantem, którego ulubionym utworem jest Nokia Tune.

W zeszłym roku w mediach wybuchła euforia. Rock In Rio ( RiR ), określany mianem największego festiwalu muzycznego świata ( moim zdaniem najlepiej promowanego :P ), odbędzie się w Poznaniu w latach 2011, 2013 i 2015. Wszyscy skakali z radości. Urząd Miasta, bo prestiż, kasa i promocja miasta. Branże turystyczna i gastronomiczna, bo gdzieś trzeba tłum przenocować i nakarmić. Kompania Piwowarska, bo przecież o suchym pysku ludzie siedzieć latem na trawce nie będą. Studenci...bo jest impreza.

Może dla niezorientowanych krótko czym jest RiR. Dwie pierwsze edycje tego festiwalu organizowano w Brazylii w Rio de Janeiro ( tak, właśnie dlatego tak się nazywa :D ). Imprezy odbyły się w 1985 i 1991 roku. Zagrały naprawdę legendarne zespoły rockowe i metalowe: Queen, Gun's n Roses, AC/DC, Megadeth, Sepultura, Ozzy Osbourne, Santana i wielu innych znakomitych artystów, których dzielnie wspierały brazylijskie kapele.
Kolejna edycja odbyła się ponownie w Rio, ale skręciła w kierunku festiwalu bardziej urozmaiconego i komercyjnego. Obok klasyków rocka jak Red Hot Chilli Peppers, Sting, R.E.M, Osasis zagrała np. Britney Spears, której do rocka jednak daleko.

Poniżej 2 miażdżące występy Queen (1985) i Gun's n Roses (1991). Video słabe, ale dźwięk jest niezły.





Organizatorzy stwierdzili, że festiwal w Europie będzie miał większy potencjał, więc przenieśli imprezę do Lizbony, gdzie odbywa się cyklicznie, co 2 lata od 2004 roku. Tutaj mamy już absolutny muzyczny mix. Obok Metallici, czy Rammsteina śpiewa bowiem Shakira i ( zgrozo! ) Miley Cyrus ( tak, ta od Hannah Montana :D ). Na szczęście festiwal podzielono w taki sposób, że każdego dnia na scenie mamy nieco inne muzyczne klimaty i fani metalu nie muszą przeciskać się przez tłumy "gorących trzynastek" w koszulkach High School Musical.

Rok temu firma For A Better World tworząca cały event, zdecydowała, że Europa Środkowo-Wschodnia to jeszcze lepsza lokalizacja na takie przedsięwzięcie i tak RiR trafiło do Poznania. No prawie trafiło.
Ideę organizacji festiwalu Urząd Miasta podchwycił bardzo szybko i już w październiku 2009 zaklepano konieczne fundusze w budżecie na kolejne lata. Umowa między miastem, a organizatorem zakładała, że Poznań musi przygotować niezbędną infrastrukturę. Wybór padł na Tor Poznań. Koszty jego przystosowania ( budowa sceny, słupy nagłośnieniowe, utwardzenie terenu itp. ) miały wynieść ok 30 mln złotych. Festiwal trwałby 4 dni i tak jak w Portugalii, każdy dzień reprezentowałby inny gatunek muzyczny. Bilety mają kosztować 200 zł/dzień. Wydaje się, że to sporo, ale każdego dnia organizator zapewnia 2 światowe gwiazdy. For A Better World, zajmuje się za to promocją na olbrzymią skalę. Przeznacza na to 1/3 środków, a kampania dociera do .... MILIARDA ludzi w 80 krajach. Takiej reklamy Poznań nie uzyska w żaden inny sposób. Ponadto kolejny duży festiwal w Polsce jeszcze wzmocni konkurencję, a zatem podniesie poziom artystyczny Openera, czy Coke'a, a może i obniży ceny biletów. Ostatnim dużym plusem jest powstanie na stałe sceny, którą będzie można wykorzystać do organizacji innych dużych koncertów, na które monopol mają Warszawa i Chorzów. Na zdjęciu wizualizacja miasteczka festiwalowego na Torze Poznań.

Jednak Rock In Rio ma też swoje ciemne strony. Jak zbadali redaktorzy Gazety Wyborczej, ostatnie edycje RiR są traktowane bardziej jak piknik, niż koncert i nie mają atmosfery wydarzenia stricte muzycznego. Poprzez występy gwiazd stricte popowych jak Britney, czy Shakira przychodzą tam ludzie, których zainteresowania muzyczne ograniczają się do słuchania radia w drodze do pracy i obejrzeniu Eurowizji. Zdarza się, że gdy na scenę wychodzą kultowe rockowe zespoły to bawi się przy nich tylko niewielka część publiki, a reszta wcina watę cukrową na trawie. RiR sprzedaje się bowiem świetnie, jako rodzinne wydarzenie. Poza tym organizator dał Poznaniowi absurdalny warunek. Jeśli nie sprzedamy 100 tysięcy biletów na każdy dzień, zapłacimy karę...10 milionów złotych ! Urzędnicy z Gdyni wypowiedzieli się o tym wyjątkowo krytycznie, bo to firma organizująca festiwal, powinna dać gwarancję miastu, że ściągnie odpowiednio dużą publiczność w zamian za finansowe wsparcie władz.

Umowa między brazylijską firmą i Urzędem Miasta miała być gotowa już w grudniu. A nie ma jej do dzisiaj. Szansa na organizację tego przedsięwzięcia się oddala. Nieoficjalnie wiadomo, że Poznań chce wynegocjować prawa do organizacji większej liczby edycji. Wielu zarzuca urzędnikom, że powinni się skupić na imprezach, które dotychczas zorganizowano i okazały się trafne. Chodzi głównie o rozwój koncertów z cyklu "Poznań dla Ziemi". Dwie poprzednie edycje przyciągnęły sporą publiczność, a zeszłoroczny występ Radiohead na Cytadeli uznano za jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju. Jest też Festiwal Malta, który ma duży potencjał ( towarzyszący festiwalowi zeszłoroczny występ Nine Inch Nails ), a jest chyba troszkę zaniedbany i niedoceniany przez władze.

Mimo, że Rock In Rio to fajna impreza, myślę, że w tym mieście są jednak inne rzeczy, na które warto wydać te grube miliony....chociażby na lepsze Juwenalia :D

Dud

P.S. A na koniec jeszcze dwa występy z ostatnich Rock In Rio:). Muse i Red Hot Chilli Peppers.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz