piątek, 21 maja 2010

Jak wygraliśmy pochód ? :D

Hej !

Oczywiście przez unikalne połączenie zabawy i współpracy. Ale po kolei. Przygotowania, jak sami wiecie ruszyły na początku maja od założenia grupy na ubóstwianym Facebooku. Dziś grupa liczy 355 osób, co jest kosmicznym i rewelacyjnym wynikiem. Następnie team projektowy pod kierownictwem Michała Woźniaka, w skład którego weszli ludzie z NZS UEP i Parlamentu Studenckiego zabrał się ostro do dzieła. Zapisy do ról przyjmowaliśmy na stoisku, które niejednokrotnie nie nadążało z zapisami chętnych, co bardzo nas cieszyło.

Zanim rozpoczęliśmy jednak jakiekolwiek przygotowania, trzeba było wpaść na pomysł. Zaczęło się od szejka, a gdy okazało się, że liczba chętnych jest tak duża, to dodaliśmy motyw Greków i meneli z ZUS-em na czoło pochodu. Kolejne dni to już załatwianie i projektowanie koszulek, szukanie materiałów, ogarnianie z pierwszym zaklinaczem styropianowych koni Karolem Mayem koncepcji dekoracji. No i w końcu wielkie zakupy. Trzeba było też zapewnić właściciela naszego szalonego autobusu, że wróci on w niezmienionym stanie.

Następnie przyszedł czas na próby tańca w akademiku i tu ukłony w stronę Martyny Zdziarskiej i Martyny Strankowskiej, które ogarnęły nasz rozhulany harem. Pozostało już tylko kupno materiałów ( nabyliśmy chyba połowę styropianu w popularnym markecie budowlanym ) i do roboty ! Podczas gdy część ekipy sklejała pierwsze elementy końskiego cielska, reszta dawała upust swoim kubistyczno - abstrakcyjnym wizjom, tworząc nasze transparenty. Dziewczyny dały radę i walczyły z farbami do 3 rano w Atolu. Stworzyły wspaniałe arcydzieła, które niewątpliwie przyczyniły się do naszego zwycięstwa, podobnie jak balonowy napis UEP.

W końcu przyszedł dzień pochodu...BEZ DESZCZU ( no...raz nas troszkę postraszyło, ale skończyło się na kilku niesfornych kropelkach ). Budowa trwała od 9 rano, a widok kilku osób stojących nieruchomo, wokół czegoś co powinno wyglądać jak koń musiał być doprawdy groteskowy. Ale wszystko rosło w szybkim tempie. Ludzie wpadali na chwilkę, ktoś donosił colę, ktoś cheeseburgery ( Lidko, były pyszne, tak samo jak tortille ), jeszcze inni wpadali, by chociaż na chwilkę dać odpocząć budowniczym i ich zastąpić. A tłum wokół budynku C gęstniał z godziny na godzinę. Pojawiły się pierwsze tancerki, kocice i ochroniarze. W ostatniej chwili udało się zdemontować wózek sklepowy i przymocować do niego Altum Novum :D. Przybył autobus, fura szejka i samochód do nagłośnienia. Pozostało tylko dopić piwo, wrzucić puszki do wózków meneli i ruszyć w drogę. Udało się zrobić trochę hałasu maszerując na zawalony studentami plac Mickiewicza. Po nieco przydługim oczekiwaniu poszło ! I tu niespodzianka, bo na wysokości Auli UAM do szejka dosiadł się sam rektor UEP, prof. Marian Gorynia ! Profesor był pod naprawdę dużym wrażeniem naszego wyczynu, mimo że nie widział finałowego tańca, ze względu na swój napięty grafik zajęć. Podczas marszu daliśmy czadu ! Było głośno udawany rektor Karol był absolutnie wszędzie. Obecność takich szaleńców, jak człowiek-grób, czy człowiek-choinka przyciągał uwagę absolutnie wszystkich oczu wzdłuż trasy pochodu. Respekt wzbudzała ochrona rektora i szejka, a także chłopaki z Fireballs Wielkopolska, którzy zasilili nasze szeregi, za co również bardzo dziękujemy. Przed komisją wszystko poszło perfekcyjnie. Nasz idealnie zsynchronizowany taniec powalił jurorów ( a niektórych poderwał - ukłony w stronę panów profesorów Foltynowicza i Czternastego, którzy na stojąco oklaskiwali nasz występ ). Zostało tylko wyśpiewać głośne UUU EEE PPP i czekać na werdykt.

Był on jednoznaczny i jakże wspaniały. WYGRALIŚMY przebijając hegemonię AWF z ostatnich lat. Później odebraliśmy całe 480 piwek od sponsora Juwenaliów i rozpoczęliśmy zwycięską fetę. Było naprawdę świetnie.
Wielkie dzięki, dla tych, którzy dołączyli do nas na absolutnym spontanie, ale przede wszystkim dla tych, którzy od początku włożyli w organizację pochodu sporo serca i pracy. To dzięki zaangażowaniu takich ludzi na tej uczelni dzieją się tak fajne rzeczy, które wszyscy wspominają jeszcze długi czas po ich zakończeniu. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się na pochodzie w jeszcze większym gronie z jeszcze lepszym pomysłem !

Jeszcze raz dzięki, za wspólną zabawę !

Tomek













P.S. Informacje o losach naszych dekoracji

1) Koń - poległ na stadionie, wytrzymał wiele i zniósł bez uszczerbku całą drogę. Nawet ochronie stadionu stawiał się dzielnie i dopiero jednostka zaprawiona w Afganistanie zdołała go okiełznać.
2) Nowe Altum - ponoć trafiło do Dewizki, ale czekamy na potwierdzenie tych doniesień
3) Autobus i samochód szejka - całe i zdrowe odjechały do "domów"
4) Transparenty - zostały przerobione na ekologiczny papier śniadaniowy...a tak serio to nie mam pojęcia co się z nimi stało xD

P.S.S. A linki do wszystkich galerii ze zdjęciami znajdziecie na grupie na Facebooku.

P.S.S.S. A na koniec jeszcze hymn pochodu :)

5 komentarzy:

  1. A jak Karol mówił, ze ten klej do styropianu przetrzyma wszystko to średnio mi się chciało wierzyć... :D

    Była jazda, była wixa czyli było zajebiście ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba lepiej być nie mogło! ;D
    uep!

    ..klej zwycięsko wyszedł ze starcia z wiatrem, deszczem, tłumem meneli ;] ..i na moje i nie tylko moje nieszczęście.. z benzyna, rozpuszczalnikiem i pumeksem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pumeksem przegrał na szczęście, bo inaczej groziła by mi amputacja albo przeszczep skóry :D

    OdpowiedzUsuń
  4. najwyraźniej zdzierałeś klej prawdziwą pemzą, bo ja nie daję rady.. jakość mojego pumeksu odbiega od oficjalnie uznanych standardów pozwalających usunąć nawet najtrudniejsze zabrudzenia. hmm.. pozostaje teraz rozważyć dostępne opcje - decydować się na drastyczne cięcia = półkadłubek czy po prostu poczekać na letni okres lnienia. ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha :) jeśli nadal walczycie z tym klejem to mogę Wam zaproponować mojego Mietka - kiedyś udało mu się zlizać farbę z miski jak próbował wyjeść obiad do końca :) tylko musielibyście się wysmarować rybą aby kota zachęcić :)

    OdpowiedzUsuń