wtorek, 20 marca 2012

Przyszła wiosna i już niektórzy lecą w kulki!

Weekend rozpieścił nas niemalże letnią pogodą. Tak się złożyło, że w niedzielę uległam pokusie wyjścia na spacer po parku. Park niewielki, ludzi mnóstwo. Na trawie, na ławkach, obok stawu, pomiędzy chmarami gołębi... ludzie rozsiedli się po prostu WSZĘDZIE. Pomiędzy tymi niemobilnymi skupiskami zręcznie lawirowały gromady tzw. "niedzielnych pielgrzymów" w składzie: mama, tata, biegające dzieciaki, seniorzy rodziny, a także rozwrzeszczany pies. Czasami rozwrzeszczani byli także mama lub tata, co uzależnione było od natężenia, z jakim biegały ich urocze pociechy. Seniorzy zazwyczaj wykazywali stoicki spokój.

Typowy obrazek. Jednak nie wszystko tego dnia było takie typowe. Moją uwagę przykuła grupa młodych ludzi, którzy wygospodarowali sobie trochę miejsca na trawniku i bezczelnie ... lecieli w kulki. Innymi słowy grali w petankę (takie mądre określenie tej gry znalazłam w internecie).

O co chodzi?

Petanka (gra w bule) to tradycyjna francuska gra, popularna szczególnie w południowej części tego kraju, ale również w krajach śródziemnomorskich. Rozgrywki odbywa się zazwyczaj na pozbawionym trawy placu, który nazywany jest bulodromem. Gra polega na rzucaniu z wyznaczonego okręgu stalowymi kulami (o średnicy od 70,5 do 80 mm) w kierunku małej drewnianej lub plastikowej kulki (o średnicy od 25 do 35 mm), która w Polsce określana jest mianem "świnki".


Zestaw do mini-gry w bule, cena ok. 30 zł, www.4promo.pl

Partię petanki rozgrywa się w jednej z trzech możliwych kombinacji:

1) singiel, czyli 1 gracz przeciwko drugiemu; każdy z graczy ma po 3 bule,
2) dublet - 2 zespoły 2-osobowe, gdzie każdy z graczy ma 3 bule,
3) triplet - 2 zespoły 3-osobowe; każdy gracz ma 2 bule.

Każda gra składa się z kilku rozgrywek. Rozgrywka zaczyna się w momencie wyrzucenia świnki (małej kuli), a kończy się w chwili wyrzucenia przez gracza ostatniej buli. Celem gry jest umieszczenie swojej buli jak najbliżej świnki lub wybicie buli przeciwnika, która znajduje się najbliżej świnki. Aktualny rzut wykonuje zawsze zawodnik drużyny, która "nie punktuje" (nie znajduje się najbliżej świnki). Gdy wszystkie kule zostaną już wyrzucone, podlicza się punkty. Rozgrywkę zwycięża ta drużyna, której bule znajdują się najbliżej świnki. Następnie zwycięzca rysuje nowe kółko, w miejscu gdzie była świnka, po czym rozpoczyna następną rozgrywkę. Gra kończy się w chwili, gdy któraś z drużyn uzyska 13 punktów.


Zasady proste, "wymaganie sprzętowe" również niewielkie, sport to raczej bezpieczny (choć podobno ktoś zginął od uderzenia taką kulą podczas rozgrywek, ale zastanawiam się ile w tym było "przypadku") ;)

Zastanawiam się też, na ile jest to chwilowa moda panująca wśród młodzieży (bo tylko taką grupę wiekową dane mi było oglądać), a na ile gra, która na dobre zagości w polskiej rzeczywistości.
Jak myślicie? :)

1 komentarz:

  1. Myślę, że się przyjmie.
    Powoli zyskuje popularność.
    W liceum do którego uczęszczałam, robiliśmy turnieje w bule.

    OdpowiedzUsuń