wtorek, 13 grudnia 2011

Po co nam porzeczki z Ukrainy?

Dzień dobry, witam. Gotowi na kolejną wycieczkę? Dziś zwiedzimy Ukrainę, która jest trzecim największym producentem porzeczek na świecie. Za kilka miesięcy zorganizujemy z nimi Euro, więc warto dowiedzieć się o tym kraju czegoś więcej.



Ale najpierw małe co nieco. Porzeczkówka Lubelska. Trunek dla poszukiwaczy przygód. Podobnie jak Ukraina, której stepy fascynowały tytanów polskiej poezji i prozy. Symfonia smaków i zapachów zniewala nawet najbardziej wytrawnych smakoszy. Słodycz przeplatana delikatną nutką goryczy. Czyż nie tego szukamy? Delikatne, acz orzeźwiające połączenie nastawu porzeczkowego z czystą wódką może być gwoździem (nie do trumny) programu każdej imprezy czy spotkania. Porzeczkówka jak i Ukraina wymagają odkrycia i dokładnego zbadania :) Najlepsze wyniki badań wychodzą zgranym paczkom (potwierdzone badaniami niezależnego instytutu).

Bardzo niezależny i znany instytut poleca badanie porzeczkówki i eksplorację Ukrainy
w zgranej grupie.




Zamek w Kamieńcu Podolskim


Ale Ukraina wbrew pozorom nie jest zacofanym państwem wschodzie Europy. To kraj o wspaniałej, kolorowej kulturze i interesującej historii. Ojczyzna braci Kliczko i Sergieja Bubki. Ukraina kusi nas swoją dziewiczą przyrodą. Wielkie obszary stepów pozostają wciąż niezamieszkane i wzbudzają podziw swoim ogromem i pięknem. Warte zwiedzanie są najważniejsze miasta, takie jak pełen polskich akcentów Lwów czy tajemnicza Odessa. Jestem przekonany, że nikt nie będzie żałował czasu poświęconego na "dogłębne" poznanie Ukrainy z Porzeczkówką Lubelską za pazuchą :)

A już za kilka dni zabierzemy Was do Indii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz